Z Kingiem mam taki problem, że na ogół się nie lubimy, ale jest to relacja na tyle skomplikowana, że ja jednak regularnie wracam do jego książek. Bo zazwyczaj sama treść mi się podoba, pomysły i sposób, w jaki to wszystko się rozgrywa, ale nie podoba mi się realizacja, bo zazwyczaj tego tekstu jest zwyczajnie zbyt dużo i przez większość czasu okropnie się nudzę.
Dlatego tym bardziej doceniam krótką formę u Kinga, choć wielu fanów tego właśnie nie lubi. A ja jestem happy, bo się okazuje, że można krótko zwięźle i na temat i to bez tego zbędnego gawędziarstwa, którego tak nie cierpię. Pudełko z guzikami Gwendy nie zawodzi, bo jest dziwne, trochę niepokojące, a przy tym na tyle zgrabnie napisane, że nie sposób się nudzić. Krótka forma dodatkowo sprawia, że nie ma czasu na nudę!
Ta krótka historia to trochę taka przestroga, aby uważać na to, o czym się marzy. Jestem ogromnie ciekawa pozostałych części i tego, jak wypadnie historia jako całość i jak dalej potoczą się losy Gwendy. I choć historia zaczyna się niepokojąco, to nie martwcie się, tu nikt nie porywa dzieci (a takie było moje pierwsze skojarzenie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!