Jak to mówią lepiej późno niż później, a luty choć krótki, był wyjątkowo "udany" w słabe książki...
Heather Morris - Podróż Cilki
Zapewne większość z was słyszała o aferze, jaka wybuchła, gdy Heather Morris wydała Tatuażystę z Auschwitz. Mnie ta historia ogromnie się podobała, ale tez nigdy nie traktowałam ją jako coś, co faktycznie się wydarzyło, a kompletną fikcję literacką. Gdy trwały batalie sądowe, ja byłam w połowie Podróży Cilki i tak się stało, że porzuciłam tą książkę, nie wiedząc, co mam o tym wszystkim myśleć.
I rzuciłam ja na prawie dokładnie dwa lata, po czym jak gdyby nigdy nic kontynuowałam tam, gdzie skończyłam, bo mam irytujący zwyczaj kończyć to, co zaczęłam i nie lubię zostawiać książek, bo nigdy nie wiem, co mnie jeszcze czeka. No i podsumowując wciąż nie wiem, co mam o niej myśleć, bo nie wywołuje ona u mnie żadnych emocji. Gdzieś tam w głębi z tyłu głowy mam zakodowane, że autorka oszukała nas wszystkich, a przez to jakakolwiek radość z lektury została mi odebrana i po prostu skończyłam książkę.
Charlotte Seager - Follow Me, Like Me
Tyle razy zasnęłam na tej książce, że to jest niepojęte. Bardzo chciałam ją polubić, bo porusza ważny temat cyberstalkingu, ale kurde. Wynudziła mnie okropnie i tak naprawdę tylko te ostatnie 20% miały moja uwagę (co śmieszne to wystarczyło, żeby wiedzieć co się działo przez całą książkę).
Plus za temat o staranie, ale wykonanie niestety na nie. Szkoda, bo książki o takich tematykach powinny zapadać w pamięć!
John Glatt - Rodzina z domu obok
Czuję się trochę... rozczarowana tą pozycją. Jest to nie przeczę, historia straszna, ale czegoś mi tutaj zabrakło. O ile pierwsza połowa napisana świetnie, słuchało się tego niemalże jak powieści kryminalnej, to już druga część, opisy tego, co się stało po wydostaniu się z tego domu... strasznie sucha, wydawała się wręcz pozbawiona emocji, przez co strasznie mnie zmęczyła. Nie umiem powiedzieć, czy jest to literatura dla mnie, bo pierwszy raz po taką sięgam, ale nie do końca się w niej odnalazłam. Jak dla mnie zbyt długa forma, przez co traci, bo na dłuższą metę robi się monotonnie i nudno.
Ale był taki moment, że zebrało mi się na płakanie, więc poziom emocjonalności w określonych momentach jest dobry. Może to nie być wina książki, ale mnie, bo w literaturze mało co mnie rusza.
Andrew Root - Duchowe życie psów
To by się bardziej nadawało na notkę na bloga niż książkę. Czas albo nauczyć się robić DNFy albo czytać opisy książek, bo autor na sile próbuje nadać psom teologiczne znaczenie. Marnowanie mojego czasu, pierdolenie o szopenie i droga przez mękę. Mówię stanowcze nie.
Monika Krzemińska - Tajemnica Mrocznego Jeźdźca
Heh. Nie wiem czemu, ale byłam przekonana, że to jakiś poradnik, a nie faktyczna powieść, nie pytajcie. Nie bardzo w ogóle wiem, jak to skomentować, bo na książkę to się wydaje wręcz za krótkie. To fantastyka, scifi? Kompletnie zabrakło mi zakończenia. Już już zapowiadało się ciekawie, jakieś bum, wow i ciach, nagle koniec, praktycznie w połowie zdania - co to miało być?! Nie jestem ani na tak, ani na nie. Tak na dobrą sprawę ta historia jest mi kompletnie obojętna, mega dziwna i jest trochę jak odcinek z Archiwum X.
Melissa Darwood - Guerra
Był potencjał, było sto razy lepiej niż w pierwszej części, moje oczy zostały oszczędzone, bo nie wywracałam nimi co trzy sekundy. Przyznaję szczerze, że przez blisko 60% naprawdę spoko się bawiłam o byłam ciekawa, co będzie dalej, ale potem moje zainteresowanie kompletnie siadło. Końcówka przegadana, można by spokojnie trochę urwać i wyszłoby to książce na dobre. Bez wątpienia jest lepiej niż się spodziewałam i jestem ciekawa ostatniego tomu, ale jednak bardziej się wynudziłam i zmęczyłam.
Melissa Darwood - Cedyno
Chciałam się z nią polubić, bo po drugim tomie naprawdę nabrałam wiary i nadziei, ale ten tom wynudził mnie przeokropnie. Nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak, ale jak dla mnie to było okropnie chaotyczne. Nie wiem, w jakim kierunku zmierzała ta seria, jaki był jej sens, bo po trzech tomach nic nie wyciągnęłam i nic nie wiem. Wątek Zuzy skopany po całości, a było tak fajnie. Lea? Poszło donikąd. Czy jedyny cel postaci to romans i bycie zapchaj dziurą? No i gdzie zakończenie?!
Szkoda, bo był potencjał.
Kawał naprawdę dobrej kontynuacji, choć z niesmakiem przyznaję, że po czasie trochę mi się rozmywają moje wrażenie na jej temat i choć mija już sporo czasu, odkąd ją skończyłam, wciąż właściwie nie wiem, jak ja podsumować. Mam wrażenie, że nieważne co napiszę, powtórzę to, co mówiłam przy okazji pierwszej książki.
Po jej zakończeniu zaczęłam szukać informacji, czy może będzie trzeci tom, bo naprawdę polubiłam się z ta historią i chętnie jeszcze wróciłabym do tego świata, ale gdy teraz o tym myślę, to może jednak lepiej, że to dylogia, bo jakiekolwiek przedłużanie byłoby bez sensu. Bo co by tu jeszcze opowiedzieć? To właściwie nie jest moje rozczarowanie, ale jednak nie umiem napisać o niej pełnego tekstu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!