Nie byłam gotowa zakończyć tej sagi. Dalej czuje się trochę... Nawet nie wiem, jak to ująć, ale w anime tez zbliżamy się do końca, a ja musiałam pierwsza wiedzieć, jak to się skończy. Podobało mi się wszystko. Oprócz ostatniego rozdziału.
Hiro stworzył kawał naprawdę świetnej historii i mimo, ze rozciągnięta na 63 tomy, absolutnie była tego warta. Pierwsze czytałam dosyć opornie, czasami jeden tom zajmował mi trzy dni (mangi, czaicie?), pod koniec potrafiłam już przeczytać 10 w jeden dzień i naprawdę ciężko było się oderwać! Tak naprawdę 3/4 mangi przeczytałam w ciągu ostatniego półtorej miesiąca (sierpień-wrzesień) i kurde, jazda bez trzymanki.
Wszystkie asy w rekawie zostały na sam koniec. Wszystkie bitwy, które wydawały się przegrane, a gdy już następowała chwila spokoju znowu rzucaliśmy się w wir walki! Co tu się działo, moi drodzy. Jejku. Ja jestem zachwycona, co prawda spodziewałam się, jak to się zakończy i oczekiwałam takiego, a nie innego zakończenia, ale miko to pewne rzeczy mnie zaskoczyły.
Nie podobało mi się za to stricte zakończenie. Ostatni rozdział, wydarzenia po ostatecznej walce. Bo to nie jest zakończenie, nic nie wyjaśnia. Jest wstępem do 100 letniej misji, spin-offu, który jeśli dobrze zrozumiałam jest bezpośrednią kontynuacją i finałem serii. Jestem troszkę rozczarowań takim obrotem spraw, ale tez trochę podekscytowana, bo jeszcze troszkę przede mną!
Tytuł oryginału: Fearī Teiru
Autor: Hiro Mashima
Seria: Fairy Tail (tomy 54-63)
Stron: 2080
Format: mobi
Wydawnictwo: Kodashana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostawiając komentarz uzdrawiasz jedną magiczną istotę. Zostaw po sobie ślad!